W pewnej rodzince był taki zwyczaj, że rodzice co dwa, trzy dni
 wyjeżdżali do znajomych na noc, więc jedyny syn miał całą chatę wolną
 przez cały wieczór i noc. Więc skwapliwie z tego korzystał sprowadzając
 sobie swoją dziewczynę i razem "figlowali" korzystając z nieobecności
 starszych. Aż pewnego pięknego dnia znajomych nie było w domu i rodzice
 z kwitkiem wrócili spowrotem i przyłapali młodych (jak ktoś to ładnie
 ujął) "in figlanti".
 Chłopak przyłapany na "gorącym" uczynku pomyślał sobie :
 - O, cholera, mam niedługo maturę, miałem dostać samochód, uważali mnie
 za takiego porządnego, a tu co ? A trudno.
 Dziewczyna sobie myśli :
 - Aj, miało być fajnie, miał mnie przedstawić rodzicom, miało być miło,
 kolacja itp., a tu mnie jak ostatnią k**** poznali.
 Ojciec sobie myśli :
 - Moja krew ! Dobrze synku, dobrze, całkiem niezła ***a !
 A serce matki :
 - Jak ta **rwa nogi trzyma ! Przecież mu niewygodnie !