- Z czego zyjecie? - pyta policjant jakiegos podejrzanego typka.
 - Z zakladow!
 - Co to znaczy "z zakladow"?
 - Normalnie. Zakladam się z kims o wygrywam.
 - Zawsze?
 - Zawsze!
 - No to zalozmy się. Chcialbym się przekonac, czy mowicie prawde. - Moge się
 zalozyc, ze mam na dupie swastyke.
 - Nie wierze - stwierdza policjant.
 - Zalozmy się o dyche!
 - W porzadku.
 Poszli do jakiegos kata. Mezczyzna sciagnal spodnie, wypial tylek, a
 policjant nachylil się nad nim i uwaznie go oglada. Wreszcie z triumfem
 wola.
 - Wygralem! Nie masz zadnej swastyki! Nalezy mi się dycha!
 Mezczyzna placi, a policjant zadowolony zauwaza:
 - No i co się tak chwaliliscie, ze wygrywacie kazdy zaklad?
 - Bo wygralem!
 - Jak to?
 - Widzi pan wladza tych pieciu kolesiow po drugiej stronie ulicy? - Widze!
 - Wlasnie się z nimi zalozylem o trzysta tysiecy, ze mi pan
 wladza do dupy zajrzy...