Na skrzyżowaniu stoi niewidomy z psem przewodnikiem. Zapala się czerwone
światło dla pieszych i w tym momencie pies ciągnie faceta na jezdnię.
Rozlega się przeraźliwy pisk hamulców, lecą joby, no ale jakoś wszystkim
udało się wyhamować i niewidomy cały i zdrowy przeszedł przez jezdnię.
Zatrzymał się na chwilę, poszperał po kieszeniach, znalazł jakieś
ciastko i częstuje psa.
Facet, który z boku obserwował całe zajście, podchodzi i zagaja:
- Panie! Ten pies prawie pana zabił, a pan jeszcze go ciastkiem nagradzasz!?
- Ee... nie, chcę tylko sprawdzić gdzie on ma łeb, żeby go kopnąć w d..pę!