Na ławce w parku bez drzew siedział stojąc młody facet w średnim wieku z długą brodą bez zarostu i nic nie mówiąc, powiedział: Idę na przystań.
Na przystani były trzy statki: jeden cały, drugiego pół
a trzeciego nie było. Wsiadł na ten trzeci i się utopił, ale dopłynął na bezludną wyspę gdzie roiło się od białych murzynów. Wlazł na gruszkę, zrywa pietruszke.
Przychodzi właściciel tego banana i mówi: złaź pan z mojego kasztana!!!
A morał z tego taki: nie myj zębów kaloryferem...