Wraca zmęczony grabarz do domu, ledwie żywy, pada z nóg.
Żona pyta: Co ci Stefciu, ile miałeś pogrzebów dzisiaj?!
A on: Jeden, ale chowaliśmy naczelnika urzędu skarbowego.
- No i co z tego ?!
- No niby nic, ale jak go tylko zakopaliśmy, to się zerwały
takie brawa, że musieliśmy bisować potem 7 razy.