Do kurnika wprowadza się nowy, młody, jurny kogut. Stanął w drzwiach i ogarnął wzrokiem kury siedzące na grzędach. "No, nieźle" - pomyślał - "całkiem, całkiem kobitki. Pożyję tu sobie trochę".
- Jestem waszym nowym panem - rzucił od progu
- Zaraz, zaraz - odezwał się siedzący w kącie stary kogut - mnie jeszcze nie zarżnęli. Nie panosz się tak, napalony młodzieńcze.
- Staruszku, nie dasz już im rady. Ja to co innego. Mogę przelecieć kilkadziesiąt kur jedna za drugą i się nie zgrzeję.
- Ale ja mam jeszcze krzepę. Jeśli chcesz możemy się podzielić. Ja wezmę te pięć starszych kur na górnej grzędzie, a Ty wszystkie pozostałe.
- Żartujesz? Wszystkie są moje!
- Słuchaj młodzieńcze. Nie jestem taki stary i niedołężny, jak ci się zdaje. Podołam jeszcze niejednej kurze. Ale jak chcesz możemy zrobić zawody. Kto pierwszy obiegnie kurnik bierze wszystkie kury - zaproponował stary kogut.
- He, he, staruszku. Za cienki jesteś. Ale jak chcesz się ścigać, to nie ma sprawy. Dam ci nawet pięciometrowe fory.
Na sygnał dany przez jedną z kur ruszyli biegiem dookoła kurnika. Młody, rączy kogut zbliżał się do starego błyskawicznie. I już miał go wyprzedzić, gdy nagle padł strzał. Gdy pierze opadło na ziemię oczom kur ukazał się martwy młody kogut oraz rolnik stojący nad nim z dymiącą dwururką i szepczący do siebie: "K..., to już trzeci pedał w tym tygodniu".