Jelcyn przyjechał do Ameryki.
- Jak ci się podoba? - pyta Clinton.
- Ładnie. A pijaków gdzie schowaliście?
- U nas nie ma pijaków.
- Nie wierzę!
- To się załóż! Jak jakiegoś spotkasz, to możesz go zastrzelić.
Jelcyn poszedł na miasto. Chodzi i nie może się nadziwić - nie ma pijaków! W końcu znalazł jednego, zastrzelił go i wrócił do Moskwy. Nazajutrz w Amerykańskich gazetach ukazały się nagłówki: "Siwy gangster zastrzelił rosyjskiego dyplomatę!"