Żona idąca rano do sklepu po zakupy przyuważyła na klatce schodowej ogłoszenie o zebraniu osiedlowego klubu feministek. Zapraszano nań nie tylko członkinie, ale i sympatyczki.
Wybrała się na to zebranie - tylko z czystej ciekawości, rzecz jasna.
Wieczorem wraca do domu napakowana ideami, które chłonęła tam jak gąbka. W kuchni zastała męża w przepoconym podkoszulku, nieogolonego, wk...wionego z głodu, z rozłożoną na pustym talerzu gazetą i ze sztućcami w łapach.
- Gdzieś ty, do k... nędzy, była? Z głodu mam zemrzeć!? Dawaj obiad!
- Mężu, od dzisiaj w naszym domu będzie inaczej. Sam sobie gotujesz obiady, sam sobie pierzesz ciuchy i sam je prasujesz - odparła spokojnie, dumnie unosząc głowę - A jak nie, to nie chcę cię widzieć!

I nie widziała go przez tydzień. Bo dopiero po tygodniu opuchlizna zeszła jej z oczu...