Facet miał miec kontrole skarbowa, a jak kazdy troche krecil przy
zeznaniach. Nie wiedzial jak sie ubrac na ta okazje, poszedl wiec po
rade do znajomego doradcy podatkowego. Ten bez namyslu kazal mu sie
ubrac jak
ostatni kloszard, zeby inspektor wiedzial, ze faktycznie ma do
czynienia
z nedzarzem. Facet nie uwierzyl za bardzo i poszedl jeszcze do znajomego
adwokata. Ten kazal mu sie ubrac jak najlepiej, zeby inspektor
traktowal go powaznie. Strapiony, z metlikiem w glowie poszedl po rade
do rabina.
Ten wysluchal go spokojnie i mówi: - Tak jak mówisz, przypomina mi sie
pewna historia kobiety, która nie wiedziala jak sie ubrac na noc
poslubna.
Matka kazala jej wlozyc dluga, gruba koszule nocna, a kolezanka super
seksowny
komplecik... - A co to ma wspólnego ze mna?! - pyta sie facet. -
Niewazne jak sie ubierzesz. I tak cie wyruchaja.