Jedzie Papież z Warszawy do Częstochowy bez obstaw, jedynie z kierowca PapaMobila. W pewnym momencie papież zwraca się do kierowcy:
- Chłopcze bo mi sie nudzi, chodź sie zamienimy. Prawo jazdy mam, a nudzi mi się to chociaż kawałek drogi się przejade.
- No ależ ekscelencjo ja jestem kierowcą i ochranieżem więc nie mogę tak!
- A tam. Ja tu rządzę więc Ty idź tam na górę,a ja poprowadzę papamobile.
Tak też się stało. Papież ruszył w trase. Niedługo później Pan policjant wystawił "suszarkę" i kazał zjechać pojazdowi na bok. Podszedł do drzwi, okienko się opuściło i Pan policjant wziął się do spełniania swojego obowiązku:
- Dzie... Dzie... Dzie... Dzie... Dzie... Ja zaraz przyjde !
i tak powrócił do radiowozu i dzwoni do komendanta:
- Pa.. Pa.. Panie komendancie ! Wie.. Wie... Wie pan kogo zła... złapałem ?!
- No a kogo mogłeś złapać ?! Radnego pewnie jakiegoś!
- Nie... Nie.. Wyżej !
- Co polityka ?!
- Burmistrza ?
- Wyżej !
- Ministra ?!
- Wy.. wyżej !
- Prezydenta ?!
- Je.. Jeszcze wyżej Panie komendancie !
- No to ja nie wiem... Papieża albo kogoś ?!
- Pa.. pa.. Panie komendancie... Papież to u niego kieruje !