Byłam u swojego nowego dentysty i rozglądałam się.
Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów, na którym
figurowało jego pełne imię i nazwisko.
Znienacka mi się przypomniał wysoki, przystojny, ciemnowłosy
chłopak
o tym samym nazwisku, chodził ze mną do liceum jakieś 30 lat temu.
Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się nawet
trochę podkochiwałam?
Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli. Ten prawie
łysy facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i twarzą pełną
zmarszczek, był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły. A
może jednak?
Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go, czy nie chodził
przypadkiem do II LO?
- Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych
uczniów,
zarumienił się.
- A w którym roku Pan zdawał maturę? - zapytałam.
On odpowiedział: w siedemdziesiątym szóstym. Dlaczego Pani pyta?
- To Pan był w mojej klasie! - powiedziałam zachwycona.
Zaczął mi się uważnie przyglądać i następnie ten wstrętny,
pomarszczony staruch zapytał:
- A czego Pani uczyła?...